08-23-2024, 07:30 PM
Ostatnio zastanawiałam się, czy moja miłość do małych przestrzeni to wynik ciasnoty w dzieciństwie, czy może za mało tlenu dostawałam, siedząc w szafie grając w chowanego. No ale cóż, życie pisze najdziwniejsze scenariusze i tak oto mamy pytanie na tapetę: jak wprowadzić żywe kolory do małego salonu nie przekształcając go w krzykliwy lunapark? Może ktoś już przechodził przez tę kolorową rewolucję i podzieli się swoim doświadczeniem?
